niedziela, 27 grudnia 2009

Robotkowe prezenty

Komplecik dla mojego smyka podwojnie podarowany bo wloczke dostalam w paczce od Joasi z Gdanska w czerwcowym secret palu.

A tak sie prezentuje maly model w swoim upominku.
Tutaj dwa szale jeden dla mnie drugi dla meza, puchate, miekkie cieple i zabawne do zrobienia. Wloczka sklada sie z nitki i malych pomponikow co jakies 2-3 cm, w jeden wieczor szalik gotowy.





Swieta, swieta i juz po...




Mieszkam we Wloszech od jedenastu lat ale tyle sniegu jeszcze tutaj nie widzialam. Tydzien temu w sobote obudzilismy sie w bielusienkim puchu, sami powiedzcie czy moglam nie ulec pokusie i nie ulepic balwanka. Swietnie sie bawilam ku radosci mojego malucha, mezowi wprawdzie bylo mniej do smiechu bo przypadlo mu w udziale odsniezanie ale i tak zaluje ze snieg nie dotrwal do Bozego Narodzenia.


czwartek, 5 listopada 2009

Misiowe skarpetki dla malucha





Oto kolejna para antyposlizgowych skatpet dla mojego smyka.Wloczka na skarpetki z Lidla,czas dziergania od niedzieli do wtorku, wczoraj powstaly misie i antyposlizgowa ochrona- nie jest zle. Tym razem nie bedzie syndromu samotnej skarpetki, mam natomiast obawy dotyczace pozaczynanych robotek, bo malzonek wlasnie zlozyl zamowienie na welniane skarpety dla siebie. Trzeba bedzie sie ostro zabrac za dzierganie bo biedaczysko pracuje na dworze a tu coraz zimniej.

poniedziałek, 2 listopada 2009

Ciasto czekoladowe z gruszkami


Tutajhttp://009/10/bueczki-atakuja.html atakuja buleczki a u mnie domownicy zaatakowali ciasto, do tego stopnia ze nie zalapalo sie na sesje zdjeciowa i tylko kawalek sie ostal.
TORTA PERE E CIOCCOLATO
1 kg gruszek (tak podaje przepis ale wystarcza 3 dosc spore gruszki)
150 g maki
50 g gorzkiego kakao
125 g masla lub margaryny
100 g cukru
3 jajka
1 lyzka proszku do pieczenia
2-3 lyzki mleka
cukier puder do posypania
Bialka ubic na piane, zoltka utrzec z cukrem dodac make z proszkiem i kakao, stopione maslo z mlekiem i na koniec piane z bialek delikatnie wymieszac. Gruszki obrac i jesli sa twarde pokroic na cienkie plasterki a jesli bardzo dojzale na spore kostki, dodac do ciasta i wymieszac. Piec w rozgrzanym piekarniku 190 stopni przez ok 40-45 minut, po ostudzeniu posypac cukrem pudrem. Smacznego.

piątek, 30 października 2009

Kurs rysowania portretow

Jak juz wspomnialam wczesniej zapisalam sie na kurs rysowania portretow dla relaksu i dla przypomnienia sobie jak sie trzyma olowek w rece. Dawno temu chcialam sie nawet wybrac do liceum sztuk plastycznych ale w ostatniej chwili braklo mi odwagi i nikt nie wpoil we mnie odpowiedniej dawki wiary w siebie. Tak sie wiec zlozylo ze jestem utalentowanym samoukiem, ktory przez lata dusil w sobie wiele zdolnosci.


Na pierwszej lekcji stworzylam dziewczynke, ktora wprawdzie odbiega nieco od oryginalu, ale jak na osobe nie rysujaca od dziesieciu lat poszlo mi calkiem niezle.

Za kolejne dzielo, portret mojego synka otrzymalam nawet pochwale od profesora co dodalo mi nieco otuchy i wiary we wlasne mozliwosci.


Obecnie pracuje nad pewnym znanym wszystkim aktorem. Co wy na to?













środa, 14 października 2009

Szal Tekli

Szal Tekli bo lekki jak pajeczyna no i motywy tez nieco takowa przypominaja. Zrobiony z cienkiego moherku, ktory otrzymalam w podarunku od Joasi z Gdanska (jeszcze raz dzieki za ten delikatny kolor). Calosc wykonana na szydelku nr 1,5 sklada sie z 80 motywow polaczonych razem,wazy zaledwie 90 g.
W pelnej okazalosci mierzy sobie 60cm na prawie 2 metry.

Tutaj w trakcie produkcji. Z caloscia uwinelam sie w ciagu miesiaca i dwoch tygodni, biorac pod uwage fakt ze mam jeszcze piec innych robotek napoczetych z czego szalik dla mojego meza czeka na ukonczenie od ubieglej zimy-bardzo szybko mi poszlo.
W miedzyczasie dla relaksu zapisalam sie na kurs rysunku portretow-cos wspanialego ale o tym za jakis czas.


środa, 30 września 2009

Paputki dla malucha


O tym ze uwielbiam robic buciki i skarpetki dla malego to juz chyba nie musze wspominac, no bo jak tu nie robic jak takie kochane, male i szybko sie robi no i maly bardzo sie cieszy. Od kiedy jednak maly pelzak zaczal chodzic a raczej biegac, zachcialo mi sie bucikow antyposlizgowych. Wiem ze istnieja takie specjalne wprasowanki (mowi o nich Lena Fuchs w "Skarpety na drutach") ale za zadne skarby swiata nie moglam ich znalezc, probowalam juz z silikonem i wszystkimi podobnymi mazidlami ale wynik byl beznadziejny. Wreszcie dzieki pomocy dziewczyn na robotkowym forum znalazlam latex w plynie stworzony specjalnie do tego celu. Dla zainteresowanych kupilam tutaj http://http//www.wollywood.de/index.php5/en/Wollywood-knitting-wool-and-yarns-of-Lana-Grossa-and-LANG-YARNS/p-SN_Home bardzo szybko i sprawnie doszlo (w poniedzialek zmowilam w piatek juz przyszlo). A oto pierwsze paputki na nogach mojego smyka bardzo zadowolonego z faktu ze to mama zrobila dla niego "buty"-tak aktualnie je nazywa.




piątek, 18 września 2009

Dywanik z resztek









Jak na szanujaca sie dziewiarke przystalo i ja dysponuje ogromem niewykorzystanych resztek roznych kolorow. A poniewaz zal mi tego wyrzucac bo dobre i jeszcze nie zjedzone przez mole, no i w zwiazku z nadchodzaca zima zaczelam robic dywanik do pokoju mojego malucha. Bardziej niz na dywanik zanosi sie na spory dywan bo resztek jak widac cala skrzynia a i oczek nabralam jak glupia to znaczy ile mi sie na drutach zmiescilo. Osobiscie nie lubie dlugich drutow wole te z zylka ale nie udalo mi sie znalezc 10-tek wiec uzywam to co posiadalam w domu. Troche sie ciezko "dlubie" bo jak widac najpierw przerabiam welne na gruby sznurek za pomoca tego sprytnego mlynka (szybko rosnie-polecam), a potem z tego sznurka dziergam prawymi oczkami dywanik.
Nie ukrywam ze nadgarstki mnie potwornie bola od tego dlubania, troche lepiej robi mi sie po wlosku to znaczy druty pod pachami a macha sie tylko nitka z przodu robotki-zabawny sposob ale go opanowalam i dziala. Jak narazie podoba mi sie to co robie wiec mysle ze tym razem dywanik dotrze do finalu i bedzie uzywany z powodzeniem (pisze "tym razem" bo pierwotna wersja lezala w szafie przez rok i zostala spruta).
Oczywiscie to nie jest jedyne dzielo na warsztacie, w produkcji szal ale o tym za jakis czas.




czwartek, 10 września 2009

Zielono mi


Dla rozrywki tworzac inne pracochlonne rzeczy powstala zielona torba. Zrobiona na szydelku z zielonej bawelny z wiskoza w ciagu tygodnia. Wesola, pojemna i co najlepsze po raz pierwszy wykorzystalam co do ostatniego centymetra motek-czyli zadnych zalegajacych resztek w szafie nie bedzie.

czwartek, 20 sierpnia 2009

Co w szafie piszczy?

Wlasnie szperajac w mojej piszczacej szafie trafilam na bluzeczke o ktorej istnieniu juz prawie zapomnialam. Zrobiona jakies 10 lat temu z bawelny, na szydelku, wowczas pol na pol z moja mama gdyz dopiero zaczynalam moje szydelkowe podboje. Pasuje jak ulal, no moze juz ciut za krotka bo widac brzuch ale co tam waze 53 kilo, mam 30 lat i jest piekielnie goraco, jeszcze przez jakis czas moge sobie pozwolic na pokazywanie pepka.

Mala czarna i nie kawa





















Nareszcie skonczylam czarna sukienke. Pewnie skonczylabym ja jakies dwa miesiace temu gdyby nie fakt ze robie 20 rzeczy jednoczesnie kazda z innej dziedziny tworczej. Poza tym troche mi sie dluzylo bo robilam ja na okraglo bez szwow no i wieczorami dalam sobie spokoj bo od czarnego sie oczy mecza. Fakt faktem mala czarna ukonczona, bardzo mi sie podoba i mysle ze o ile nie zmieni mi sie sylwetka bedzie mi ona sluzyla latami. Probowalam ja w dwoch wersjach: ta na zdjeciu z czarna jedwabna halka; druga z biala halka i bialymi dodatkami-lepiej widac wzor ale wyglada malo elegancko wiec stanelo na wersji numer jeden.

Dla zabicia czasu

Najprawdopodobniej gdybym sie zajela tylko robieniem na drutach dawno skonczylabym to co od wiekow pozaczynane i nie mialabym wszystkich zakamarkow pelnych nieskonczonych robotkowych projektow..........




.......ale poniewaz nie bylabym soba gdybym ograniczyla swoje pasje tym razem wzielo mnie na szycie. Takim wlasnie sposobem powstala przewiewna letnia bluza w szarawo-srebrzystym kolorze, plazowy bialy kapelusz i bluzeczka z blekitnego jedwabiu w kwiaty. Ten kawalek jedwabiu kupilam z resztek za bezcen dwa lata temu ale dotychczas brakowalo mi pomyslu, az wreszcie wpadl mi w rece obecny model,(niewykluczone juz wkrotce powstanie sukienka na podstawie tego samego wykroju bo bardzo ladnie sie uklada).









Dosyc lenistwa

No jak sie ma czlowiek nie wkurzac na urzadzenia jak po dlugiej przerwie wraca do pisania pelen zapalu, napisze caly esej na temat ostatnich wyczynow a tu sie mu cos nagle zablokuje i wszystko diabli wzieli!




Teraz to juz nawet nie wiem co chcialam powiedziec! Uffa!!!


Ok Przeszlo mi tym razem jeszcze nie wyrzuce komputera przez okno.



Chcialam wam tylko pokazac co zrobilam ostatnio unikajac kontaktu z komputerem. Pewnego ranka usilujac wylowic cos do zawieszenia na szyje z pudelka na blyskotki,natknelam sie na istny wezel marynarski i doszlam do wniosku ze czas najwyzszy uporzadkowac to wszystko. A poniewaz zachcialo mi sie szkatulki na bizuterie wyruszylam na poszukiwania takowej. Szkoda tylko ze w napadzie tworczym zapomnialam ja uwiecznic w pierwotnym,czyli surowym stanie.

Najwiecej roboty mialam z wnetrzem bo mi sie zachcialo satynowego obicia ale bylo warto sie pomeczyc bo nadalo ono calosci efekt nieco antyczny i wartosciowy.

Chyba nie musze dodawac ze mialam niezla zabawe z realizacja tego projektu a i moje blyskotki na tym zyskaly,bo juz sie nie plataja miedzy soba.

wtorek, 28 lipca 2009

Wakacyjno-kulinarnie

W Polsce powodzie a tu goraco jak w piekle.Zastanawiam sie kiedy ludzie wbija sobie do glowy ze sami sobie jestesmy winni zanieczyszczjac biedna matke ziemie i zwiekszajac efekt cieplarniany!? Ale nie bede tu sie wywodzic na ekologiczne tematy bo zrobiloby sie ponuro, agresywnie i nie robotkowo.

W niedziele w zwiazku z panujacymi upalami ucieklismy w gory na caly dzien, bylo przyjemnie, chlodniutko maly sie wyszalal, wyspal pod sosnami i na dodatek zupelnie niespodziewanie znalezlismy sporo poziomek, jagod i malin. Po lewej stronie efekt naszych zbiorow w polaczeniu z kruchym ciastem i kremem waniliowym-palce lizac.

Co do robotek to nie myslcie sobie ze ostatnio zajmuje sie tylko gotowaniem i jedzeniem, robotkowo sie dzieje i to nawet wiele najchetniej w plenerze. Dziergalam nawet przez tydzien nad morzem ale ostatnio mam wstret do urzadzen elektronicznych i nie chce mi sie popracowac nad zdjeciami. Mam nadzieje ze zacznie padac przez kilka dni to wtedy nadrobie komputerowe zaleglosci.

wtorek, 23 czerwca 2009

Torebka ekologiczno-ekonomiczna


Nie myslcie sobie ze mnie wygnalo w jakies odlegle kraje,albo ze siedzac w domu nic nie robie.
Na warsztacie mam aktualnie czarna sukienke robiona azurem bez szwow wiec mi sie znudzila,poza tym wieczorami czarna nitke slabo widac i dlatego jakos slabo rosnie. Dla rozrywki zaczelam wiec bialy sweterek na widelkach, ktory owszem wieczorami dobrze sie robi ale po jakims czasie jakos sie monotonnie i czarnobialo zrobilo jak na starym filmie. Zachcialo mi sie czegos kolorowego dla odmiany i tak oto powstala torebka. Ekonomiczna dlatego ze nic mnie nie kosztowala-wszystkie skladniki juz sie plataly po domu od paru lat. A ekologiczna bo odzyskalam materialy, ktore mialy byc do wyrzucenia. Widzicie te koleczka? Mialam je kupic w pasmanteri ale ze chytra jestem (lepiej brzmi oszczedna) wykorzystalam te plastikowe obrecze, ktore znajduja sie pod zakretkami w butelkach z woda mineralna. Uchwyty no coz te troche trudniej wyczarowac ze smieci ale ja na szczescie mialam w domu po starej torbie. Efekt koncowy bardzo ladny a ile satysfakcji z nienaruszonego kapitalu.

środa, 3 czerwca 2009

Czego to sie nie robi

Pare tygodni temu wybralismy sie z malym na wycieczke rowerowa no i oczywiscie nie obylo sie bez zakupu balonika przdstawiajacego ptaska. Radosci bylo po uszy bo ptaszydlo latalo malemu nad glowa i na kazde pociagniecie sznurka wracalo na ziemie. Niestety w drodze powrotnej ptasiek przywiazany za malym do siodelka,fruwajac zetknal sie z krzakiem i jego nedzne szczatki przyczolgaly sie za nami ostatkiem sil. W domu przeprowadzilismy wprawdzie operacje na rozdartym oku no ale po nadmuchaniu ptasiek przestal latac. Ta wydluzona agonia trwala jeszcze pare dni az wreszcie zdecydowalismy sie pozbyc zwlok ptaszyska. Wyobrazcie sobie smyka ,ktory przez kolejny tydzien zagladal do smietnika wolajac "titti rotto ciao ciao" czyli (ptasiek zepsuty czesc czesc) i machal do niego raczka na pozegnanie. Przy kolejnych wyprawach oczywiscie jak tylko widzial baloniki ciagnal mnie do nich wolajac titti. Nie chcialam mu kupowac kolejnego ptaszyska bo to juz nawet nie chodzi o 5 euro za zbawke ktora zyje dwie godziny, ale zeby mu oszczedzic kolejnego rozstania ze zwierzem. Tak oto powstal klon ptaska z resztek zoltego materialu i ze starych jaskow, nie lata ale mozna po nim skakac i spac na jego wielkiej glowie jak na poduszce. Przez krytyke i kontrole jakosci moj klon przeszedl bez obaw bo jak tylko zaczelam go wypychac maly zawolal "titti" i z radoscia wyrwal mi go z rak. To chyba byl najpiekniejszy komplement jaki otrzymalam za moje zdolnosci krawieckie.

wtorek, 26 maja 2009

Mikolajki w maju czyli secret pal


Wczoraj przyszla do mnie paczuszka z niespodzianka. To tak jakby w maju odwiedzil mnie Mikolaj zeby spelnic moje robotkowe zyczenia. A w paczce same cudownosci; dwie pyszne czekoladki, pieknie pachnaca herbata,dwie podstawki pod kubek z Gdanska, no i oczywiscie welenka. Z blekitnej zrobie sweterek dla mojego smyka, a z tego cudnego rozowego moherku szal dla siebie. Dziekuje ci slicznie Joasiu nie moglas trafic lepiej w moje gusty.

poniedziałek, 18 maja 2009

Nadrabiam zaleglosci


Sporo czasu minelo od ostatniego wpisu robotkowego, ale na usprawiedliwienie powiem ze wcale sie nie obijalam. Wiecie jak to jest pogoda coraz ladniejsza(tutaj juz mamy lato-upaly 30 stopniowe), dzieciak coraz wiekszy i spokojnie nie usiedzi wiec lazimy po wszystkich parkach,jezdzimy na rowerze, kopiemy dziury w ogrodku itp. A na robotki zostaje niewielki wycinek czasu wieczorem jak juz padam "twarza na pysk" ze zmeczenia. Na dodatek robie teraz czarna sukienke azurowym wzorem, przy czym polaczenie czarnego z wieczorem i ze zmeczeniem nie daje obfitych postepow w dzierganiu. Ale jak juz wspomnialam wcale nie leniuchowalam , wreszcie dorwalam sie do maszyny do szycia i stworzylam malemu kurtke z resztek jeansu,a dla siebie spodnice do ukonczonej w miedzyczasie bluzeczki.






Mialam racje wlokno bambusowe rewelacyjnie sie nosi. Idealne na lato polecam.Do pelni szczescia przydalby mi sie jakis ladny naszyjnik ze szklanym wisiorkiem w kolorze odpowiednim do calosci-trwaja poszukiwania. Ostatnio szukam tez bosaczkow na lato ale pomimo przesytu wloskiego rynku jakos nic mi nie podchodzi, jakas wybredna sie ostatnio zrobilam!?



poniedziałek, 11 maja 2009

Majowki mi nie sluza?

Mam straszne zaleglosci ze wszystkim. Z robieniem na drutach, z pisaniem, z szyciem,z porzadkowaniem zdjec w komputerze ale za to wyprasowalam cala gore ciuchow i zmienilam rzeczy w szafach z zimowych na letnie. A to wszystko dlatego ze wypad nad jezioro pierwszego maja chyba nam zaszkodzil i dopadlismy jakiegos potwornego wirusa. Oszczedze wam szczegolow ale faktem jest ze najpierw maly lezal przez trzy dni z goraczka i zuzyl wagon pampersow a po trzech dniach ja bylam czestym uczestnikiem lazienki, jakim cudem uchronil sie od tego moj maz nie wiem ale jakos mu sie udalo. W trakcie tego bardzo atrakcyjnego tygodnia nie mialam zdrowia (ha,ha,ha) do niczego wiec zalegle zdjecia pokaze jak tylko sie za nie zabiore.

niedziela, 26 kwietnia 2009

Bluzeczka "XY"





Dlaczego "XY"? No popatrzcie same. Spodobal mi sie pomysl zrobienia letniej bluzeczki z dziurami na przodzie, oczywiscie nie obeszlo sie bez przerobek,bo ja musze po swojemu.








Tylko ze wyszla toche za krotka i za szeroka jak na moje gusty. No coz sprobuje ubrac ze dwa razy, zobacze jak sie nosi. W ostatecznosci spruje i zrobie od nowa.









Po dluzszym przemysleniu doszlam do wniosku, ze wloczka jakiej uzylam chyba nie nadawala sie do tego akurat projektu.














Obecnie jestem prawie na finiszu kolejnej robotki tyle ze tym razem kupilam to co zalecali w gazetce (oczywiscie musialam cos swojego wcisnac,wiec stanelo na zmianie koloru). Wloczka to Bamboo firmy Mondial http://www.lanemondial.it/home/index.php?option=com_frontpage&Itemid=1&lang=Italiano i musze powiedziec ze rewelacyjnie sie z niej robi,przyjemna w dotyku i bardzo rowno sie uklada,jestem pewna ze rownie dobrze bedzie sie nosila.



środa, 8 kwietnia 2009

Pannacotta con le fragole

Pannacotta w doslownym tlumaczeniu znaczy gotowana smietana a chodzi tutaj najzwyczajniej w swiecie o pyszny deser do zrobienia w pare minut. W moim wykonaniu wyglada to tak:

250 ml mleka
250 ml slodkiej swiezej smietanki
2-3 "listki" zelatyny (okolo 15 gr)
125 gr cukru
aromat waniliowy lub paczka cukru waniliowego(wtedy dajemy mniej cukru)
500 gr swiezych truskawek

Zagotowac mleko ze smietana, cukrem i aromatem. W miedzyczsie namoczyc listki zelatyny w zimnej wodzie, poczym lekko wycisnac i rozpuscic w cieplym mleku. /Jesli uzywacie zelatyny w innym stanie np. w proszku sledzcie wskazowki i proporcje na opakowaniu./Wlac do odpowiedniej foremki np. takiej do robienia budyniu i wstawcie do lodowki conajmniej na 3 godziny przed podaniem.
Truskawki umyc, obrac z szypulek i pokroic, wrzucic do garnka,dosypac 2 lyzki cukru i podgotowac 2-3 minuty tak aby otrzymac sosik z kawalkami owocow.
Krotko przed podaniem wyciagnac deser na talez i polac sosem z truskawek. Powinien miec konsystencje galaretki, ladnie sie kroi i wygodnie je lyzeczka. Mowie wam palce lizac. Kiedy brakuje swiezych owocow takich jak truskawki czy mieszanka owocow lesnych (mniam!) mozna uzyc gotowe syropy owocowe lub przygotowac sos z mrozonek. Smacznego!
P.S. Z tego co widzicie na zdjeciu od wczoraj juz zostala tylko polowa.




A na polu robotkowym dzieje sie cos nowego!




Doprawdy niewiem jak sie to stalo ze do tej pory nie mialam bladego pojecia o istnieniu czegos takiego jak szydelko tunezyjskie.Przeczytalam o nim jakis tydzien temu na gazetowym forum robotkowym i tak mnie to zaintrygowalo ze postanowilam sie temu blizej przyjzec. Po dokonaniu wglebnej obserwacji i po wstepnym przeszkoleniu doszlam do wniosku ze to zdecydowanie cos dla mnie, normalnie milosc od pierwszego wejrzenia (a moze raczej od pierwszego dziergania). Oczywiscie w mojej pokreconej naturze istnieje taki pierwiastek jak utrudnianie sobie zycia wiec dzierganie gladkim sciegiem wydawalo mi sie zbyt banalne, dlatego tez kombinuje i wymyslam sobie rozne wzorki. W planach mam juz pewien projekt do wydziergania tym sposobem ale narazie obiecalam sobie ze skoncze to co zaczelam. Myslicie ze tym razem dotrzymam danego sobie slowa? Ja osobiscie w to watpie.

niedziela, 5 kwietnia 2009

Nareszcie wiosennie



Wyprowadzilam "niedzwiedzie lapy" na spacer





Tutaj zrodlo inspiracji dla moich stworow z niedzwiedzimi lapami w tle no i oczywiscie kolejna robotka juz rozpoczeta


Dzisiaj po raz pierwszy od tygodnia wylazlo slonce i zrobilo sie wiosennie,wiec udalo mi sie wyprowadzic na spacer malego,meza no i moje niedzwiedzie lapy skorzystalam wiec z okazji zeby zaprezentowac mojego twora na zdjeciu w plenerze i o dziwo nawet wyszlam na nim po ludzku.


Moje wielkie podziekowania po raz kolejny dla dagi http://dagi35.blox.pl/html za udostepnienie wzoru z dokladnym opisem i dla anparhttp://anpar40.blogspot.com/ za wskazowki co do dlugosci rekawa, juz uwielbiam te bluzke i nie wykluczone ze niebawem powstanie kolejna. Jak narazie musze jednak doprowadzic mieszkanie do stanu ogladalnosci bo swieta tuz tuz a wokol istne pobojowisko. Maz stwierdzil ze ostatnio nasze mieszkanie przypomina nielegalny zaklad wlokienniczy pelno tu welny i wloczek w motkach i moteczkach roznych wielkosci, a to wszystko dlatego ze wzielo mnie na robienie porzadku w szafach a te wielkie szpule z wloczkami, ktore kupuje na targowisku nijak sie w szafie nie mieszcza wiec przewijam sobie duze motki na male moteczki i chowam do pudelek ludzac sie tym ze tak uporzadkowane nie beda straszyly iloscia.



piątek, 27 marca 2009

Wiosenne zakupy







Niektorzy robia wiosenne porzadki w domu a ja zrobilam sobie wiosenny porzadek na glowie. Wprawdzie od dwoch tygodni jest wiosennie za oknem (chociaz od jutra ma sie pogorszyc), ale jekos brakowalo mi wiosennego nastroju wiec wybralam sie do fryzjerki. Wyszlam w zdecydowanie lepszym humorze a poniewaz mialam jeszcze troche czasu przed pojsciem do pracy przeszlam sie z malym przez targowisko z jednym celem oczywiscie-stoisko z wloczkami. Final spaceru taki, ze wrocilismy do domu z trzema nowymi maxi motkami do przerobienia jeszcze nie wiem na co ale pare pomyslow juz chodzi mi po glowie.Maz na widok nowych zapasow pokiwal tylko glowa pewnie stwierdzil ze zwariowalam,prawdopodobnie ma racje,mam w domy wystarczajaca ilosc wloczki roznego rodzaju ze za niedlugo sama otworze stisko na targu ale jakos nie moge sie oprzec pokusie kiedy widze takie cuda w dodatku za nieporownywalnie niska cene niz te w sklepach.Oczywiscie obiecalam sobie ze nie dotkne niczego dopoki nie skoncze bluzki w "niedzwiedzie lapy",ktorej juz niewiele brakuje. Problem w tym ze lepiej wychodzi mi dotrzymywanie obitnic skladanych innym niz samej sobie.

poniedziałek, 16 marca 2009

Dom jak po wojnie

Uroczyscie oglaszam ze przyjecie urodzinowe mojego malszka sie udalo. Wprawdzie mieszkanie wyglada jak po przejsciu tromby powietrznej ale za to malenstwa mialy ucieche. Wyobrazcie sobie dzieciaki w wieku od 5 lat do 7 miesiecy (6 pelzakow skaczacych i wspinajacych sie wszedzie) pomimo ze kazdy dzieciak mial ze soba swoja mame imeczyl ja na swoj sposob jestem wykonczona. Zastanawiam sie jak sobie radza matki blizniakow czy tojaczkow a co tu mowic o piecioraczkach bo i takie sie trafiaja, przeciez moj maluch drepta od trzech tygodni a juz daje mi w kosc nie wyobrazam sobie jak mozna wylapac piecioro kiedy zaczynaja stawiac pierwsze kroki.Na moim synku jego pierwsze urodziny mialy efekt piorunujacy tak szalal ze po kapieli zjadl kolacje bez kaprysow i spi juz od godziny, a mama teraz wezmie prysznic i zasiadzie do utesknionych drutkow,bo w tym tygodniu miedzy szyciem,sprzataniem,czyszczeniem okien ,prasowaniem i szykowaniem przyjecia o koszyku z welna moglam tylko marzyc. No dobra koniec gadania zabieram sie do roboty bo w koszyku czekaja na mnie slawne niedzwiedzie lapy.

niedziela, 15 marca 2009

Gotowanie na ekranie




Wreszcie skonczylam firaneczki do pokoju malego,nie dziwcie sie ze takie male-tutaj sie tak uzywa - albo male na szybe, albo calkiem dlugie do ziemi ale te drugie nadaja sie bardziej do sypialni czy eleganckiego saloniku. Udalo mi sie tez zrobic urodzinowy tort na jutro jak widac na zalaczonym obrazku. Troche bylo z nim roboty ale warto bylo bo swietna przy tym zabawa. Ciasto to najzwyklejszy biszkopt przekladany kremem jajecznym bialym i czekoladowym. Ptasiek jest dekorowany kremem zabarwionym w sposob naturalny (jestem przeciwnikiem sztucznych barwnikow), zolty-szafranem,zielony-szpinakiem,rozowy-syropem truskawkowym a napis jest czekoladowy.Wbilam sobie do glowy ze tort ma byc nietypowy no i tak jest, chociaz musialam kupic kwadratowa forme na ciasto (40 na 40 cm) jako podstawe do kanarka, bo sam ptasiek jest niewielki a nie chcialabym zaproszonym ciasta wydzielac na plasterki. Ledwo mi sie to wszystko zmiescilo do lodowki nie mowiac o tym ze nie mam odpowiednio wielkiej patery na ptaszydlo ale zabawe mialam doskonala no i chyba efekt koncowy tez nie najgorszy co wy na to?




Odnosnie zabawy to chce wziac udzial w 4 edycji robotkowego secret paal bo mi sie spodobal pomysl tu szczegolyhttp://http//forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=15333&w=92651097 a tu sie mozna zapisachttp://robotkowysecretpal.blog.pl/. Zapraszam do zabawy zapowiada sie fajnie.