środa, 8 kwietnia 2009

Pannacotta con le fragole

Pannacotta w doslownym tlumaczeniu znaczy gotowana smietana a chodzi tutaj najzwyczajniej w swiecie o pyszny deser do zrobienia w pare minut. W moim wykonaniu wyglada to tak:

250 ml mleka
250 ml slodkiej swiezej smietanki
2-3 "listki" zelatyny (okolo 15 gr)
125 gr cukru
aromat waniliowy lub paczka cukru waniliowego(wtedy dajemy mniej cukru)
500 gr swiezych truskawek

Zagotowac mleko ze smietana, cukrem i aromatem. W miedzyczsie namoczyc listki zelatyny w zimnej wodzie, poczym lekko wycisnac i rozpuscic w cieplym mleku. /Jesli uzywacie zelatyny w innym stanie np. w proszku sledzcie wskazowki i proporcje na opakowaniu./Wlac do odpowiedniej foremki np. takiej do robienia budyniu i wstawcie do lodowki conajmniej na 3 godziny przed podaniem.
Truskawki umyc, obrac z szypulek i pokroic, wrzucic do garnka,dosypac 2 lyzki cukru i podgotowac 2-3 minuty tak aby otrzymac sosik z kawalkami owocow.
Krotko przed podaniem wyciagnac deser na talez i polac sosem z truskawek. Powinien miec konsystencje galaretki, ladnie sie kroi i wygodnie je lyzeczka. Mowie wam palce lizac. Kiedy brakuje swiezych owocow takich jak truskawki czy mieszanka owocow lesnych (mniam!) mozna uzyc gotowe syropy owocowe lub przygotowac sos z mrozonek. Smacznego!
P.S. Z tego co widzicie na zdjeciu od wczoraj juz zostala tylko polowa.




A na polu robotkowym dzieje sie cos nowego!




Doprawdy niewiem jak sie to stalo ze do tej pory nie mialam bladego pojecia o istnieniu czegos takiego jak szydelko tunezyjskie.Przeczytalam o nim jakis tydzien temu na gazetowym forum robotkowym i tak mnie to zaintrygowalo ze postanowilam sie temu blizej przyjzec. Po dokonaniu wglebnej obserwacji i po wstepnym przeszkoleniu doszlam do wniosku ze to zdecydowanie cos dla mnie, normalnie milosc od pierwszego wejrzenia (a moze raczej od pierwszego dziergania). Oczywiscie w mojej pokreconej naturze istnieje taki pierwiastek jak utrudnianie sobie zycia wiec dzierganie gladkim sciegiem wydawalo mi sie zbyt banalne, dlatego tez kombinuje i wymyslam sobie rozne wzorki. W planach mam juz pewien projekt do wydziergania tym sposobem ale narazie obiecalam sobie ze skoncze to co zaczelam. Myslicie ze tym razem dotrzymam danego sobie slowa? Ja osobiscie w to watpie.

1 komentarz:

  1. no tak..szydelko tunezyjskie tez mnie ciekawilo...ale wciaz brak czasu by tym tez sie zajac..piekne wzory widze na nim robisz...pozdrawiam ania

    OdpowiedzUsuń