poniedziałek, 22 marca 2010

Dywanik z resztek



Nadrabiam wpisowe zaleglosci i pokazuje dywanik w pokoju malucha, ktory swietnie sie spisuje w swojej roli. Wyczyscilam sobie nieco szafe z resztek welny, wloczek i nitek wszelkiego rodzaju. Dywanik wyszedl dosc spory 140 na 250 cm, gruby i ciezki co jest zaleta w uzytkowaniu, nie zwija sie i doskonale izoluje od zimnej podlogi, poza tym mozna na nim lezec bo jest miekki. Na wypranie niestety bede musiala poczekac do lata bo przewiduje dosc dlugi proces suszenia, a nie chcialabym go wirowac zeby sie nie skurczyl widzac dosc wysoki procent uzytej welny. Musze jednak przyznac z zadowoleniem ze kompozycja kolorystyczna sprawia, iz brudu jakos nie widac, dywanik przezyl nawet urodzinowe przyjecie dwulatka i jego 9 rozbrykanych przyjaciol.

sobota, 6 marca 2010

Portrety raz jeszcze

Same powiedzcie jak mam nie chorowac na komputerowstret przy takim zamilowaniu jak rysowanie?
Ten slodki buziak nalezy do mojego smyka a portret powstal w grudniu jako prezent na Boze Narodzenie i powedrowal do jednej babci, czyli do mojej tesciowej.

A ten do drugiej babci,czyli do mojej mamy. Moja siostra wprawdzie dlugo namawiala mnie na podarowanie kolorowych kserokopii ale na koniec odbitki zostaly u mnie.




Tutaj reszta moich rysunkow. Coraz powazniej zastanawiam sie nad rysowaniem portretow na zlecenie, kto wie moze udaloby mi sie polaczyc przyjemne z pozytecznym i zarobic conieco robiac cos co mi sprawia ogromna frajde.
Nie martwcie sie robotkowo tez dzialam, tylko ze nie chce mi sie siedziec przed komputerem zeby sie czyms nowym pochwalic.