


Jak na szanujaca sie dziewiarke przystalo i ja dysponuje ogromem niewykorzystanych resztek roznych kolorow. A poniewaz zal mi tego wyrzucac bo dobre i jeszcze nie zjedzone przez mole, no i w zwiazku z nadchodzaca zima zaczelam robic dywanik do pokoju mojego malucha. Bardziej niz na dywanik zanosi sie na spory dywan bo resztek jak widac cala skrzynia a i oczek nabralam jak glupia to znaczy ile mi sie na drutach zmiescilo. Osobiscie nie lubie dlugich drutow wole te z zylka ale nie udalo mi sie znalezc 10-tek wiec uzywam to co posiadalam w domu. Troche sie ciezko "dlubie" bo jak widac najpierw przerabiam welne na gruby sznurek za pomoca tego sprytnego mlynka (szybko rosnie-polecam), a potem z tego sznurka dziergam prawymi oczkami dywanik.
Nie ukrywam ze nadgarstki mnie potwornie bola od tego dlubania, troche lepiej robi mi sie po wlosku to znaczy druty pod pachami a macha sie tylko nitka z przodu robotki-zabawny sposob ale go opanowalam i dziala. Jak narazie podoba mi sie to co robie wiec mysle ze tym razem dywanik dotrze do finalu i bedzie uzywany z powodzeniem (pisze "tym razem" bo pierwotna wersja lezala w szafie przez rok i zostala spruta).
Oczywiscie to nie jest jedyne dzielo na warsztacie, w produkcji szal ale o tym za jakis czas.
Witaj,
OdpowiedzUsuńJa też robię dywaniki, ale co to za śmieszna maszynka i do czego. No i najważniejsze - gdzie ją można kupić?
Pozdrawiam serdecznie
Maja
ta smieszna maszynka to pol automatyczna wersja tzw laleczki dziewiarskiej, lub szpuli dziewiarskiej,jest marki prym kupilam tu gdzie mieszkam czyli we wloszech w sklepie z wloczkami za 15 euro. Jest to cos w rodzaju mini maszynki dziewiarskiej, posiada 4 igly ktore sie obracaja zbierajac nitke i dziergaja cos w rodzaju tunelika z 4 oczek.
OdpowiedzUsuń